Quantcast
Channel: Piąty Pokój - najzabawniejszy blog wnętrzarski
Viewing all 200 articles
Browse latest View live

Ługowanie drewna

$
0
0
Kochani, jestem wciąż w remontowym szale i ciężko mi znaleźć czas na bloga, a nawet jeśli go znajdę, to najzwyczajniej w świecie nie mam siły ani ochoty na ślęczenie przed komputerem. Chcę jak najszybciej doprowadzić metamorfozę Piątego Pokoju do końca i pochwalić się Wam efektami. 
Ale - jak to z remontami bywa - wciąż pojawiają się jakieś przeszkody i "kwiatki", które wszystko opóźniają. Wciąż się uczę, szkoda tylko, że na własnych błędach. Trwa odwieczna walka oczekiwań z rzeczywistością...

Czasem jednak zdarza się, że któraś z prac okazuje się prosta, tania i daje niesamowity efekt, dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Wczorajszym hitem dnia był ŁUG DO DREWNA firmy Flugger i to, co zrobił z moim blatem.
W produktach Flugger zakochuję się na nowo za każdym razem, kiedy przychodzi mi ich użyć. Świetne grunty, kryjące farby, doskonała w każdym calu (oprócz ceny) tablicówka... Wczoraj do moich ulubieńców dołączył Ług do jasnych gatunków drewna z linii Flugger Natural Wood. Kocham go również za cenę, bo za litrową butlę zapłaciłam tylko 19 zł. Nieźle, co?


Po co ługować?

Ługowanie to jedna z metod bielenia drewna. Po zastosowaniu ługu otrzymujemy powierzchnię o jednolitym, białawym "zmytym" wyglądzie i wyraźnym rysunku drewna (jak głosi ulotka). Drewno jest delikatnie rozbielone, wygląda jak wyszorowane wybielaczem, ale nie nosi żadnych śladów zastosowanego środka - efekt jest bardzo naturalny.
Bukowy blat, który zdecydowałam się potraktować ługiem, miał piękny, zimny, różowawy odcień i gdyby ktoś zagwarantował mi, że już zawsze taki pozostanie, pewnie bym go nie ruszała. Bałam się jednak, że z upływem czasu zżółknie i ściemnieje i właśnie dlatego zastosowałam ług. Ma on bowiem za zdanie zahamować w/w proces i zatrzymać piękną, jasną barwę drewna na długo.

Co ługować?

Blaty, podłogi i inne drewniane powierzchnie. Warunek jest jeden: musi to być jasny gatunek drewna. Buk, jesion, brzoza, a nawet dąb. Chętnie sprawdziłabym też działanie ługu na popularnej i taniej sośninie czy mojej ukochanej sklejce.

Jak ługować?

Na czyste, suche, surowe drewno trzeba po prostu nałożyć cienką warstwę preparatu. 

Ług można wylewać bezpośrednio na drewno lub skorzystać z kuwety malarskiej

Wypróbowawszy wałka i pędzla, stanowczo polecam Wam pędzel - efekt będzie bardziej naturalny, a ług lepiej wniknie we włókno drewna. Nie będzie też widać nienaturalnych pociągnięć wałka.
Podczas nakładania można się lekko wystraszyć - drewno robi się nagle dość białe, jednak po wyschnięciu efekt jest naprawdę delikatny i naturalny. Dlatego jeśli zależy Wam na mocnym "zmyciu", powtórzcie całą procedurę.

Świeżo nałożony ług

Co potem?

Drewno potraktowane ługiem to wciąż niemal surowa powierzchnia. Jeśli ma nam dobrze i długo służyć, trzeba ją jeszcze przeszlifować i wykończyć np. olejem lub lakierem. Ten ostatni etap jest jeszcze przede mną, ale sądzę, że zastosuję ikeowski olej do blatów roboczych BEHANDLA. Bo po prostu mam go "na stanie". Sama jestem ciekawa, jak zmieni się odcień drewna po tym zabiegu.
Blat po ługowaniu - naturalny efekt jasnego drewna

Przed ługowaniem blat i kozioł miały ten sam odcień - na zdjęciu dobrze widać, jak ług rozjaśnił blat


To jak, zachęciłam Was? ;)

Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

DIY Lampa z wiklinowego kosza

$
0
0
Może się mylę, ale wydaje mi się, że urządzając nasze mieszkania coraz częściej zwracamy się w kierunku naturalnych materiałów. Nasi dziadkowie zachłysnęli się kolorowym, tanim i dającym zupełnie nieznane im wcześniej możliwości plastikiem, a my - o ironio! - dalibyśmy się teraz pokroić za to, czego oni się tak chętnie pozbywali kilka dekad temu. Ślęczymy na olx, drepczemy po pchlich targach, kichając przeszukujemy strychy i piwnice. Zachwyca nas drewno (choćby nie wiem jak było stare i zniszczone), len, stal, karton, cegła i...
Wiklina
Wiklina jest super i sprawdza się nie tylko w rustykalnych wnętrzach. Trochę ubolewam nad jej ceną, bo dobrej jakości koszyki z okorowanej wikliny to wcale niemały wydatek. Na rynku jest też mnóstwo udawanych, pseudowiklinowych wyrobów pomazanych byle jak białą farbą, ale te jakoś mnie nie podniecają. Podniecają mnie natomiast inne naturalne plecionki: hiacynt wodny, liść bananowca, liść kukurydzy, rattan, łyko, a nawet papier. Podnieca mnie też proste, tanie i efektowne Zrób-To-Sam i takie właśnie Wam dziś przynoszę.

Pokażę Wam lampy, które moja Przyjaciółka wyczarowała z tanich koszy gospodarczych. Pierwszy raz zobaczyłam je rok temu i od tego czasu nie przestają mnie zachwycać. Kosze zostały kupione na giełdzie w Broniszach, ale można je również bez problemu dostać na Allegro. Nie jestem pewna, czy to jest wiklina (ta nazwa powinna bowiem być zarezerwowana dla wyrobów z wierzby), bo wygląd tych gałązek podejrzanie mocno przypomina mi brzozową miotłę. Ale ja się nie znam. Producent w każdym razie określa te kosze jako wiklinowe i - na nasze szczęście - nie dostrzega w pełni ich potencjału. Ciekawe, co by powiedział, gdyby zobaczył, że w jego "gospodarczych" koszykach można nie tylko trzymać kartofle czy drewno na opał. Pewnie z miejsca podniósłby cenę.    


Jak wykonać lampę z wikliny

To bardzo proste. Potrzebne będą:
  • Kosz wiklinowy (do kupienia np. na Allegro) [ok. 30 zł]
  • Oprawka żarówki z kablem [ok. 10 zł]
  • Żarówka
  • Sznurek do owinięcia kabla [ok. 10 zł]

Od kosza odetnijcie rączki. W jego dnie, na samym środku, zróbcie dziurkę. Przez otwór przeciągnijcie kabel i zainstalujcie oprawkę. Ścisło okręćcie przewód bawełnianym sznurkiem. Teraz pozostaje już tylko podłączyć żyrandol do kostki na suficie i wkręcić żarówkę. TADAAM!

Na koniec rzućcie okiem na to śliczne mieszkanie - kiedy tam jestem, w ogóle nie chce mi się wracać do domu. (Poza tym A. i K. pysznie karmią - ich carbonara śni mi się po nocach!) Bardzo, bardzo się cieszę, że wpuścili mnie, mój aparat (i moje nadpobudliwe dziecko) do swojego domu.

[Temu jegomościowi zawdzięczacie kiepskość zdjęć z tej sesji - wspinał się, gdzie się dało, trząsł statywem i próbował przebić się przez osłony na balkonie - no nie szło się skupić na cykaniu... #kochanedzieciaczki]
Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Z butami #2 - biel i drewno nad zatoką

$
0
0
Domyślam się, że o tej porze roku słysząc zatoka, myślicie zapalenie, a przed oczami macie zakatarzonych aktorów z reklam w TV, więc choć na chwilę spróbuję przenieść Was daleko od tych skojarzeń. Jedziemy na Południe Francji, do Biarritz. Na plażę nad Zatoką Biskajską.
150-metrowy, parterowy dom z lat 40-tych, który zaraz odwiedzimy, tuż po zakupie miał tylko trzy ściany i był w bardzo kiepskim stanie. Constance i Dorian wiele pracy i serca włożyli w to, by z ruiny, jaką był, przeistoczyć go w jasny, ciepły azyl dla ich czteroosobowej rodziny.

Białe ściany, betonowe podłogi i czarne stalowe okna są tłem dla mebli i dodatków z naturalnych materiałów: drewna, rattanu, bambusa. Dom pełen jest pamiątek, zabawek, ulubionych przedmiotów, bibelotów. Niektórym z Was na pewno wyda się zagracony, ale jest w tym swego rodzaju szczerość i autentyczność. Jest życie, są mieszkający w tych wnętrzach ludzie i ich życiowy bagaż. Jest też trochę Grecji, trochę Skandynawii, a to wszystko we Francji, tuż przy hiszpańskiej granicy. 















Zdjęcia: Julien Fernandez (www.amandinejules.com)

Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Subiektywny przegląd najlepszych kwiatów doniczkowych

$
0
0
Z miłością do roślin doniczkowych sprawa nie jest prosta. Jest jak sinusoida. Raz są kochane, innym razem prawie zupełnie znikają z wnętrz. W latach 70-tych na przykład, żeby być w dechę, musowo trzeba było mieć w domu kilka doniczek z tym i owym (nie, nie z tym, o czym myślicie; to było jeszcze przed legalizacją!). Później miłość do roślinek stopniowo słabła, trzykrotki i diffenbachie zaczęły się kurzyć i gubić liście ze smutku, a niejeden kroton zmarniał i wyłysiał na parapecie.

I wtedy... Wtedy przyszła druga dekada XXI wieku. Kwiaty powróciły do łask, a rok 2013 - tak sobie głośno myślę - musiał chyba być dla kwiaciarzy najlepszym w karierze. Zaczęli sprzedawać coś więcej niż zamiokulkasy! Teraz, chwilowo, wszyscy kochamy rośliny doniczkowe i ich subtelną, naturalną zieleń, która ożywia nasze domy. Ale czy za kilkanaście lat wciąż będziemy tak chętnie je eksponować? Sama jestem ciekawa i mam wielką nadzieję, że odpowiedź brzmi: TAK!

Pytanie oczywiście nie dotyczy tych odważnych ogrodników, którzy za nic sobie mając przychodzące i odchodzące trendy, ZAWSZE mają w domu dżunglę. O nich nie będziemy tu rozmawiać, to są wyjątkowe jednostki, które nigdy nie zapominają o nawożeniu, puszczają swoim dracenom Mozarta, a w sezonie grzewczym obniżają temperaturę w mieszkaniu do 15 stopni, żeby kwiatki dobrze przezimowały.
My jesteśmy przeciętniacy. My, niestety, nie mamy zielonych kciuków i zabijamy co najmniej jeden okaz kwartalnie. My nie możemy sobie pozwolić na posiadanie kwiatków, które nie są trendi! #żart

A oto mój subiektywny wybór najładniejszych roślin pokojowych:

FIGOWIEC LIROLISTNY
FICUS LYRATA
Absolutny hit i bohater Pinteresta! Mój wymarzony! Jak twierdzi moja Mama, był na niego boom, kiedy się urodziłam ('85, joł), dlatego uważam, że jest mi przeznaczony przez Los. Trudny, ale możliwy do zdobycia. Szukajcie go na OLX i podobnych portalach. Mogą go także dla Was zamówić np.w Leroy-Merlin.

Fikus lyrata dorasta do imponujących rozmiarów, dlatego lubi duże, przestronne pomieszczenia. Trzeba go jednak dobrze poprowadzić, inaczej zamiast pięknego, rozkrzewionego, drzewiastego okazu, otrzymamy coś takiego:
[Przepraszam Cię, Człowieku z OLX, że ukradłam Twoje zdjęcie i publicznie toczę z niego bekę.]


FIGOWIEC BENJAMINA
FICUS BENJAMINA
Popularnego Benjaminka lubię za drzewopodobny pokrój i delikatne, małe listeczki. Występuje w kilku odmianach kolorystycznych, ja zdecydowanie preferuję wersję zielono-zieloną (bez białych obrzeży listków).


SANSEWIERIA BACULARIS
SANSEVIERIA BACULARIS
Może nie spodziewalibyście się zbyt wiele po roślinie z rzędu szparagowców i rodziny myszopłochowatych, ale popełnilibyście błąd! Sansewierie to łatwe w uprawie, zgrabne, a na dodatek fotogeniczne kwiaty. Z niezliczonej ilości gatunków ja najbardziej lubię moją s. bacularis (może dlatego, że dostałam od Mamy...) - jej długie, cienkie liście kształtem przypominają kolce jeżozwierza. Szczerze mówiąc, do dziś byłam przekonana, że posiadam sansewierię walcowatą (s. cylindrica), dopiero przygotowując ten wpis odkryłam, że to zupełnie inny gatunek!


WILCZOMLECZ PALCZASTY (OŁÓWKOWY)
EUPHORBIA TIRUCALLI

Wygląda trochę jak koralowiec, trochę jak bukiet gumowatych żabich odnóży, ale robi zawrotną karierę wnętrzarską. Plotka głosi, że nie da się go uśmiercić. Sprawdziłam, plotka kłamie.
Decydując się na zakup wilczomlecza musicie pamiętać, że jest to roślina toksyczna, a wydzielany przez nią biały sok może podrażnić skórę, doprowadzić do zatrucia, a nawet śmierci. Trzymajcie z dala od dzieci i zwierząt, przynajmniej od tych, które lubicie i z którymi chcecie mieć w przyszłości zdjęcia na Insta.


COROKIA
COROKIA COTONEASTER
Roślina bardzo trudna do kupienia w Polsce, choć niektórym udaje się czasem wypatrzyć ją w tej czy innej kwiaciarni. (Jeśli wiecie, gdzie ją zdobyć, koniecznie dajcie znać!) Corokia to wiecznie zielony krzew pochodzący z Australii i Nowej Zelandii. Wygląda bardzo skromnie, jej drobne listki są rzadko rozsiane na cieniutkich łodyżkach, ale na tym polega cały jej urok. Cienkie, zygzakowate gałązki są ozdobą samą w sobie i świetnie prezentują się w minimalistycznych, stonowanych wnętrzach. Najładniejszą oprawą dla Corokii są cynowe, betonowe lub gliniane doniczki.


PILEA PEPEROMIOWATA ("Pieniążek")
PILEA PEPEROMIOIDES
Pilea to zabawna roślinka wywodząca się z Chin. Urocze, okrągłe listki kojarzą się z monetami, stąd jej zwyczajowa nazwa "pieniążek" (choć słyszałam też określenie "stopa słonia"...) Pilea ponoć dobrze znosi lekkie przesuszenie, jest więc szansa, że nie zabijecie jej od razu. W miarę wzrastania, łodyga rośliny "obiera się" z liści od dołu.


PAPROCIE
Domowe odmiany paproci (Nephrolepis, Pteris cretica, Adiantum raddianum, i wiele innych) to rośliny owiane legendą. Przypisuje się im wiele prozdrowotnych i pożytecznych właściwości, m.in. jonizowanie i oczyszczanie powietrza z toksyn, nawilżanie pomieszczenia, itp. Estetycznych walorów też nie można im odmówić - bujne pióropusze zdrowych paproci są wręcz zachwycające, ale mówi się, że do ich hodowli trzeba "mieć rękę".


SAGOWIEC ODWINIĘTY
CYCAS REVOLUTA
Sagowcowate to bardzo stara rodzina, która wyewoluowała z paproci ponad 250 milionów lat temu, gdy po Ziemi przechadzały się dinozaury. Mimo podobieństwa do palmy, sagowiec nie jest jej bliskim krewnym. Jego rozłożyste liście potrzebują dużo przestrzeni, dlatego do uprawy nie nadają się ciasne regały czy parapety. 
Uwaga! Wszystkie części rośliny są trujące i często bywają przyczyną zgonów domowych zwierzaków.

PALMY (DAKTYLOWA, AREKA, KENTIA)
PHOENIX ROEBELENII, CHRYSALIDOCARPUS LUTESCENS, HOWEA FORSTERIANA
Uwielbiam palmy - wyglądają pięknie i dostojnie, przenoszą do domu klimat egzotycznych wakacji, potrafią w mgnieniu oka odmienić każde wnętrze. Nie są jednak łatwe w hodowli, a lista chorób i komplikacji w uprawie jest długa. Każda palma ma własne preferencje, upewnijcie się zatem, czy na pewno wiecie, czego potrzebuje Wasz domowy kawałek tropików.


MONSTERA
Jeden z najładniejszych i najbardziej rozpoznawalnych kwiatów doniczkowych. Motyw nieregularnego, podziurawionego liścia Monstery pojawia się w sztuce wysokiej i użytkowej od lat. I dobrze, bo to wyjątkowo piękny liść!
Z Monsterą mam pewien problem natury systematycznej - zawsze myślałam, że jest to gatunek filodendrona, jednak im głębiej szukam, tym mniej wiem. Okazuje się, że są to dwa odrębne rodzaje (aczkolwiek z tej samej Rodziny - Obrazkowatych). Może ktoś z Was ma wiedzę w tym temacie i zechce mnie oświecić? Tylko powiedzcie, proszę, na czym bazujecie, bo argumenty typu "babcia zawsze mówiła na to filodendron" mnie samą zawiodły.

BANANOWIEC
MUSA
Jedno z moich doniczkowych marzeń - spójrzcie tylko na te wielkie, mięsiste liście zwieszające się nad podłogą jak parasole! Cudo. Niestety, bananowiec nie jest łatwy w uprawie, wymaga odpowiedniego  nasłonecznienia, wilgotności, podłoża, temperatury. Ponadto jego liście są bardzo kruche, a uszkodzone łamią się i więdną. Najbardziej zniechęcający jest jednak fakt, iż po jednorazowym wydaniu kwiatów i owoców  (tak tak, możemy w domu wyhodować własne banany! Choć ponoć nie tak smaczne, jak te z plantacji), drzewko obumiera. I tyle zachodu psu w.... karmę.

KAKTUSY I SUKULENTY
Zasadzka, Kochani! Kaktusy i sukulenty pomijam z rozmysłem, albowiem tym gwiazdom należy się odrębny wpis. Nieprawdaż?
Prawdaż.


A teraz przyznajcie się, ogrodnicy, co tam kisicie po kwietnikach i parapetach... Ogłaszam plebiscyt na najpopularniejszy kwiat doniczkowy w komentarzach!


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Światełka w tunelu, czyli dwie dobre wiadomości dla zakochanych w Cotton Ball Lights

$
0
0
Wieczorny przenikliwy chłód i ilość brzozowych liści na moim tarasie nie mogą kłamać. Kalendarz nie może kłamać. Jest jesień. Czuję, jakbym stała na początku długiego, ciemnego tunelu, z którego nie mogę się wycofać - muszę przeć naprzód, niemal po omacku, poprzez błoto, poprzez śnieg, poprzez stwardniałe grudy ziemi.  I tak przez najbliższe pół roku.
Lato - choć intensywne i upalne - jak zwykle mignęło mi tylko przed oczami. Zachwyciło, pobudziło zmysły i uciekło, nim zdążyłam się nacieszyć - jak okrutny, nieczuły kochanek. A ja, jak co roku dałam się nabrać na te jego kwiaty, na delikatne pobudki słonecznymi promieniami, na owoce i smakołyki, które mi przynosiło. Raz nawet założyłam dla niego sukienkę! A i tak skończyło się to jak zawsze... 
Znikło.
Nie ma go.

Może kiedyś wyemigruję do Arizony i będę się cieszyć trzystoma słonecznymi dniami w roku, ale póki co jestem skazana na kapryśny klimat umiarkowany. I muszę sobie jakoś z tym radzić, a ten sezon będzie pierwszym w moim życiu, kiedy wezmę się w garść i zamiast płakać, będę się na siłę tą [cholerną] jesienią cieszyć! Postanowione.

Krok pierwszy: trochę się porozpieszczać i sprawić sobie jakąś przyjemność. Traf chciał, że dwa tygodnie temu, na moim pierwszym blogowym spotkaniu w SOHO Factory, nieco przypadkiem poznałam przemiłą Asię Zagańczyk: osobę stojącą za najpopularniejszą marką święcących kul w Polsce: Cotton Ball Lights. Uznałam to za znak! Znak niezawodny, że na nadchodzące ciemne wieczory koniecznie potrzebuję nowych świecących kul. Te, które mamy, bardzo lubimy i włączamy prawie codziennie, ale przestał mi się podobać ich kolor - dominujący w nich turkus dostał nakaz eksmisji i stopniowo znika z naszego salonu. Pomyślałam też, że lepszym miejscem dla tej świecącej ozdoby będzie sypialnia, w której śpi Duży. Nawet gdy obudzi się w środku nocy, w pokoju oblanym delikatną poświatą Cottonków będzie z pewnością czuł się bezpieczniej.

Kupiłam więc 10 kulek w odcieniach granatu, które zmiksowałam z tym, co już miałam: bielą, miętą i szarością. Teraz światełka idealnie wpasowują się w podniebno-lotniczy klimat dziecięcej sypialni. 
Zanim ułożyłam ostateczną wersję kolorystyczną, wypróbowałam rożne zestawienia: z czernią, bez czerni, z bielą, z miętą, itp., co widać na zdjęciach. 
Efekt mnie po prostu zachwyca. Zapuszczam żurawia do pokoju, kiedy tylko tamtędy przechodzę, a przez ostatnią dobę w ogóle ich nie wyłączałam. Po prostu nie mogę się napatrzeć. I tylko tak bardzo, bardzo żałuję, że zdjęcia nie oddają tego nastroju...

Wybór kolorów do salonu był ekstremalnie trudny. Marzyły mi się barwy ziemi, ale w chłodnej odsłonie. Trochę kusiły mnie dostępne w sklepie CBL gotowe zestawy, ale ostatecznie postanowiłam stworzyć coś swojego. Uwielbiam pracę z kolorami, dobieranie ich w pary, układanie, manipulowanie odcieniami, no po prostu nie mogłam sobie odmówić zabawy z kreatorem! Mieszałam, przebierałam, zdejmowałam wirtualne kule z wirtualnego sznura i znów dokładałam. Decyzja była trudna, ręka mi drżała, kiedy składałam zamówienie, ale udało się! Moje nowe lampki bardzo, ale to bardzo mi się podobają, choć są dość nietypowe - wiem, że tak ciemne zestawy to w Waszych domach rzadkość.
Zapomniałabym! Oprócz kul, w walce z ciemnymi, zimnymi wieczorami mam jeszcze jednego sprzymierzeńca - cudną lnianą kołderkę polskiej marki KUTIKAI, którą wygrałam w konkursie w Apetycznym Wnętrzu. Miała służyć dzieciom, ale im zakosiłam i sama się dogrzewam przed TV. Nie mogłam się powstrzymać, bo uwielbiam len!

Cóż... Wygląda na to, że jakoś przebrnę przez ten zimny, nieprzyjazny tunel, aż wreszcie - jak co roku - ujrzę na jego końcu promień marcowego słońca, zielone pączki na gałęziach, usłyszę ptasie trele i warkot motocykli pod blokiem. I znów będzie... dobrze.

A teraz, Kochani Czytelnicy, miłośnicy Cottonków, mam dla Was dwie świetne informacje!
Tych z Was, którzy wolą przed zakupem dokładnie obejrzeć i pomacać towar, zapewne ucieszy nowina, że Cotton Ball Lights  już niebawem otworzą sklep stacjonarny w sercu Warszawy! 
Druga wiadomość jest taka, że w najbliższy poniedziałek, 28. września, rusza w Piątym Pokoju konkurs, a wśród świetnych nagród znajdzie się m.in. sznur CBL z dziesięciu kul, który sami będziecie mogli skomponować.
Nieźle, hm?


Na zdjęciach, oprócz Cotton Ball Lights, wystąpili:

Lniana kołderka - Kutikai
Wazonik origami - wygrany w Candy u Kozy Domowej 
Gąsior - ze śmietnika, a na nim...
Zawieszka od Any-thing - wygrana w konkursie Home on the Hill
Koszyk druciany czarny - od Marty z Domku przy Lesie
Koszyk druciany złoty - H&M Home
Wazon - H&M Home 
Kinkiet na wysięgniku - Candellux
Plakat "Polska" - Love Poland Design
Plakat "Balon" - Lupio


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Wielki Konkurs w Piątym Pokoju

$
0
0
Kochani, planowałam to od dawna... Knułam, myślałam, kombinowałam. I jest! Kolejny konkurs w Piątym Pokoju:

Spodziewałam się, że nadejdzie taka chwila, kiedy mojemu młodziutkiemu blogowi stuknie półrocze, a na Facebooku powitam tysięcznego fana. Stało się. I to mniej-więcej w tym samym czasie. Chcę Wam teraz podziękować za to, że jesteście po drugiej stronie monitora, że odwiedzacie mnie w Piątym Pokoju, że czytacie moje posty, a na dodatek macie czas i chęci, żeby je skomentować, polubić... Czasem ja tylko rzucam temat, a Wy już wgryzacie się w niego, piszecie maile, przesyłacie zdjęcia, szukacie porady i radzicie. Jesteście najlepszą motywacją do dalszego działania!
 
Ciężko mi też uwierzyć we własną determinację i upór, by - czasem na przekór różnym życiowym przeciwnościom - szukać, czytać, oglądać, fotografować i pisać. Pół roku to z jednej strony bardzo mało, ale... rety! Gdybyście wiedzieli, z kim macie do czynienia! Ja na imię powinnam mieć Słomiany, a na nazwisko Zapał. Ja NIGDY nie doprowadzam NICZEGO do końca. Wszystkim nudzę się po miesiącu, wszystko jest tylko przystankiem na mojej drodze wiecznych poszukiwań. Naprawdę, nie sądziłam, że wytrwam w blogowaniu dłużej niż miesiąc!

Mam dla Was w podziękowaniu za te pół roku i za ten symboliczny tysiąc tak fantastyczne nagrody, że pospadają Wam zaraz kapcie! KAŻDĄ z nich chciałabym mieć na własność...
Jestem bardzo dumna z tego, z jakimi markami udało mi się nawiązać współpracę, bo stoją za nimi fantastyczni ludzie! Kobiety biznesu, rękodzielniczki, zręczne palce, kreatywne dusze i głowy pełne pomysłów. Spójrzcie, co dla Was przygotowałyśmy:

1. Cotton Ball Lights - Sznur 10 świecących kul według Twojego własnego pomysłu. Najlepszy przyjaciel na długie jesienne wieczory.

2. Follygraph - Zestaw dwóch plakatów 30x40 cm: Komórka Roślinna i Komórka Zwierzęca.
Zachwycą każdego małego (i dużego) Biologa!

3. Workshop of Nature - Odświeżająca świeca sojowa o zapachu trawy cytrynowej.
100% naturalnych składników i opakowanie z ciętej butelki pochodzącej z recykligu.

4. Grow Raw - Zestaw dwóch surowych, betonowych doniczek w rozmiarze M.
Idealne do sukulentów i kaktusów.

5. Pan Lis - Plakat A3 dla najlepszego dziecka na świecie.
Macie takie w domu?

6. Manufaktura Miło - Komplet trzech drewnianych gór.
Zachwycające połączenie szlachetnego dębu i pudrowego różu.

7. Benjamin&Co. - Szyta ręcznie poduszka z lodem na patyku.
Uwaga! Może zawierać śladowe ilości orzeszków!

8. Ogródek Talentów - Cudowna szmaciana lalka Emilka.
Dopracowana w każdym szczególe: od wielkich, pięknych oczu po botki ze sztucznej skóry.

9. Studio Picco - Dwa komplety naklejek do pokoju dziecięcego - do wyboru spośród dostępnych TU (m.in. kropki, gwiazdki, łezki, strzały, trójkąty, chmurki, tipi... Szaleństwo!)

10. TargDeko - Zestaw dwóch poduch w geometryczne, azteckie wzory. Ożywią i ozdobią każdy pokój!

11. A na koniec, od Piątego Pokoju - Dwa miętowe pojemniki na herbatę i cukier marki DUKA. Przyszły Zwycięzco, przyjdę i sprawdzę, czy aby nie trzymasz tam ciasteczek!

Zasady konkursu:
  1. Zostaw komentarz pod tym postem, z odpowiedzią na pytanie: Który pokój w swoim domu lubisz najbardziej? Nie oczekuję długich opisów, wystarczy jedno słowo.
  2. Na Facebooku polub mój profil oraz profile wszystkich sponsorów:
3. Osoby prowadzące blogi proszę o zabranie do siebie bannerka
4. Anonimki proszę o pozostawienie adresu e-mail w komentarzu
5. Zajrzycie też na FB - tam również się bawimy!

Regulamin konkursu

Powodzenia!


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Tutorial DIY: Skórzane uchwyty do szafek

$
0
0
Wiecie, jakie zrób-to-sam lubię najbardziej?
  • Tanie
  • Łatwe 
  • Efektowne

Dzisiejsze DIY spełnia te wymagania co do joty. Skórzane uchwyty dodadzą szyku każdemu smutnemu frontowi meblowemu, a przy tym świetnie wpisują się w modną teraz Skandynawię i zamiłowanie do naturalnych tworzyw. Znacznie gorzej wpisują się natomiast w modę na weganizm, niestety.

Pokazywałam Wam kiedyś, jak zamierzam odnowić stare regały BESTA z IKEA - wymienić fronty na (przecenione! Yeah!) takie w przepięknym, brudnoniebieskim kolorze, a następnie stworzyć im uchwyty ze skóry. 

Jak powiedziałam, tak zrobiłam i od kilku dni cieszę się zupełnie nowym (choć starym) meblem. Szczególnie podoba mi się jego kolorystyka: skóra ma lekko różowawy odcień, który idealnie dopełnia szaroniebieskość drzwiczek. Klasa, mówię Wam!


 Przepis jest prosty:

SKÓRZANE UCHWYTY MEBLOWE


Potrzebne będą:
  • Pas skóry o szerokości ok. 1,5 cm (ja wybrałam naturalną, niebarwioną)
  • Mosiężne śrubyz sześciokątnymiłbami
  • Nakrętki w rozmiarze śrub 
  • Wiertarka lub wkrętarka 
  • Ostry nóż/skalpel 
  • Dziurkacz do skóry lub rozgrzany, gruby gwóźdź
  • Klucz do dokręcenia nakrętek

Największy problem miałam, o dziwo, ze zdobyciem takich śrub, jakie sobie wymarzyłam. Skończyło się oczywiście na Allegro, jednak przesyłka była droższa niż sam towar. Na Allegro kupiłam też pas skóry (jest dostępna w różnych kolorach i rozmiarach).

Cały proces jest łatwy i przyjemny:
  1. Zaznaczcie na frontach rozmieszczenie śrub i wywierćcie dziury. U mnie rozstaw wynosi 10 cm, a odległość od brzegu drzwiczek - 4 cm.
  2. Rozstaw dziurek w skórze musi być nieco większy, żeby było jak złapać za uchwyt. U mnie jest to 11 cm. Potnijcie skórę (nożykiem, nie nożyczkami!) na ok. 13 cm paski i zróbcie w nich otwory 1 cm od brzegu. Chorobliwa precyzja nie jest wymagana.

  3. Teraz wyprodukujcie małe, skórzane kwadraciki w ilości równej liczbie wywierconych otworów: 1,5 cm x 1,5 cm będzie ok. W środku każdego z nich zróbcie dziurę - to będą nasze podkładki pod nakrętki.
  4. Przed nami najprzyjemniejsza część - montaż. To całkowicie intuicyjna czynność: przekładamy śruby przez oczka w skórzanym pasku, a następnie przez front mebla. Od wewnętrznej strony szafki zakładamy na śruby skórzane podkładki i dokręcamy wszystko (z wyczuciem!) nakrętkami. Sprawdźcie, czy pasek ułożony jest równo, w razie konieczności poluzujcie nakrętkę i wyprostujcie.

Et voilà! To tyle. Macie nowe, śliczne uchwyty i już możecie wrzucać ich zdjęcia na Pinteresta!






Wyniki Wielkiego Konkursu

$
0
0
O losie... Mam nowe, twarde postanowienie: ŻADNYCH KONKURSÓW! Nigdy więcej!
Jak wybrać dwanaście osób ze stu pięćdziesięciu? Czym się kierować?
Myślałam, że jestem super sprytna i przebiegła zadając Wam takie proste pytanie, ale pokonaliście mnie - w kilku słowach potrafiliście zawrzeć tak ciekawe i poruszające odpowiedzi, że chciałabym nagrodzić każdą z nich. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Pół dnia spędziłam wybierając i jest mi cholernie przykro, że nie mam setki wspaniałych nagród, bo tyle właśnie się Wam należy...
Nie przedłużam już i prędko ogłaszam wyniki:
1. Cotton Ball Lights - Sznur 10 świecących kul będzie mogła sobie skomponować Agnieszka Krawczyk

2. Follygraph - Dwa plakaty z komórkami ozdobią ściany u Aleksandry Budy

3. Workshop of Nature - Świeca sojowa wypełni aromatem pokój Justyny Kasprzyk (ten, który akurat posprzątała)
4. Grow Raw - Dwie betonowe doniczki staną na parapecie u Anity Dobkowicz

5. Pan Lis - Ogłaszamy, iż najlepsze dziecko na świecie mieszka u Asi (asiagdynia@o2.pl)! A teraz będzie nawet podpisane :)

6. Manufaktura Miło - Drewniane góry powędrują do Karoliny Obrzut

7. Benjamin&Co. - Karolina Kroplewska-Bąkowska niech lepiej ubezpieczy swoje mieszkanie, bo od dziś będzie w nim mieszkać bezcenna, ręcznie szyta poducha!

8. Ogródek Talentów - Przecudowna Emilka poleci do pastelowakropka.pl

9. Studio Picco - Alicja Lange i Ewelina Meronk - zacznijcie zastanawiać się nad wzorem, bo już wkrótce będziecie mogły sobie ponaklejać!

10. TargDeko - Zestaw dwóch poduch w geometryczne, azteckie wzory na swoją sofę rzuci Aleksandra Sierszeń
11. Pojemniki od Piątego Pokoju lecą do kuchni Olgi Cuske
Wszystkie wymienione Zwyciężczynie proszę o maila na adres piatypokoj{małpa}gmail.com.
Gratuluję!
P.S. Oczywiście na początku posta tylko żartowałam - na pewno jeszcze niejeden konkurs zorganizuję w Piątym Pokoju. Bądźcie czujni i wytrwali, a będzie Wam dane.
Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Komody retro - inspiracje

$
0
0
Jeśli bywacie na moim fanpejdżu, to wiecie, że mam nowego członka rodziny:
 retro meble vintage prl komoda fornir
(Zdjęcie z bekstejdża: Duży postanowił wykonać własną stylizację: kosz pełen pieluch, bożonarodzeniowe świeczki, itp. Będą z niego ludzie.)

...ale nie wiecie, co zamierzam z nim zrobić. Nic dziwnego - ja sama jeszcze tego nie wiem. Spodziewałam się, że komoda dotrze do nas w gorszym stanie i będzie się prosiła o jakąś drastyczną zmianę. Jak "na złość", nowy mebel podoba mi się na żywo o wiele bardziej niż na zdjęciach: ma ładny kolor, nie jest zbyt ciemny, uchwyty są przeurocze, a rysunek drewna na frontach - cycuś. I jak tu go teraz zmodyfikować, żeby nie odebrać mu uroku? Bo że coś bym zmieniła, to pewne - aż mnie palce świerzbią! 

Żeby się zainspirować, wpisałam na niezawodnym Pintereście mid century dresser makover. Znalazłam sporo inspiracji, mniej więcej zorientowałam się, w którym kierunku chcę podążać. I dokonałam blogowego odkrycia roku:
The Weathered Door
Blog młodziutkiej dziewczyny, która - by zarobić na studia - w oryginalny sposób odnawia stare meble. Zakochałam się. Przepadłam. 
Chciałabym Wam pokazać co najmniej 5 komód z połowy ubiegłego stulecia, które Reeves, autorka bloga, przerobiła, ale zgodnie z jej wytycznymi mogę tu wkleić tylko jedno zdjęcie. Namawiam więc Was gorąco: zadajcie sobie ten trud i poszperajcie na jej stronie w dziale before and after. Warto.

A oto moja naj-naj-najulubieńsza przeróbka autorstwa Reeves:

A jak robią to inni? Na przykład tak:






(Zdjęcie: Reportage du Nord / IDECORimages)



via
Jak widzicie, zalało mnie morze możliwości: kolory, wzory, geometria, a nawet kartografia i ornitologia. Nie wiem, na co się zdecydować, a moje rozterki dodatkowo potęguje wrodzony lęk przed (nieodwracalnymi) zmianami. Bo w wersji sauté komody prezentują się nie mniej zjawiskowo:

(homes & antiques, maj 2012)





(via; photo: Nina & B)

Ratunku, niech mnie ktoś wybawi od podejmowania tej decyzji!

Powyższe komody i wiele innych znajdziecie na mojej tablicy na Pinterest:

Mid century modern dressers & credenzas (komody PRL)
Obserwuj tablicę ^^^ Mid century modern dressers & credenzas ^^^ należącą do użytkownika 5. pokój.


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

5 nowych plakatów do pobrania - seria ALFABET

$
0
0
Sporo czasu minęło, od kiedy udostępniłam Wam moje projekty plakatów (do pobrania tu). Fajnie jest widzieć, że czasem przewijają się na Instagramie (będę wdzięczna za hasztaga #piatypokoj - żebym mogła oczy nacieszyć).
Chcę dla Was tworzyć więcej i częściej, tylko póki co moje usilne starania, by wydłużyć dobę, zawodzą (muszę jeszcze spróbować hipnozy, podróży w czasie i twardych narkotyków - może coś w końcu zadziała...). Ponieważ wiem na pewno, że jednym z Waszych ulubieńców jest plakat Aa...

POBIERZ

...pojechałam na jego fejmie i niewielkim nakładem pracy dorobiłam mu rodzinę. A że ostatnio zarzucono mi brak plakatów po polsku, tym razem nie popełniłam tego błędu. Łapcie nowe literki:






Podpisy po szwedzku, duńsku i islandzku kombinowałam z Wikipedii, więc nie zdziwię się, jeśli zamiast informacji językoznawczych zawierają niepochlebne opinie o naszych przodkach. Ale kto by się tym przejmował - najważniejsze, że wyglądają tak mądrze, skandynawsko i tak bardzo do twarzy im w tym foncie. Nie?



Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Metamorfoza zwykłej szafki - IKEA hack

$
0
0
Lubicie hakować Ikeę? Ja bardzo. Rzadko jednak kupuję coś z założeniem, że zaraz po przyjściu do domu wezmę się za przerabianie. Zwykle pomysły rodzą się po dłuugich miesiącach użytkowania, a potem jeszcze muszą dojrzeć i przeleżeć swoje między zwojami mózgowymi. 

Mówiłam Wam kiedyś, że mam w domu bardzo dużo szafek IKEA BESTA - w poprzednim mieszkaniu mieliśmy taką, ekhem, meblościankę na wysoki połysk. Mówiłam Wam też, że nowoczesny wysoki połysk nie bardzo wpisuje się w obecną wizję mieszkania, którą mam. Kiedyś wymienię fronty na matowe, a póki co zdecydowałam się ocieplić ich wizerunek skórzanymi uchwytami (instrukcja TU). 

Wiedziałam też, że kiedyś wymienię brzydkie stalowe nóżki na drewniane, dlatego kiedy wyhaczyłam w Internecie nogi po 6zł, brałam, aż klawisze trzeszczały. Nowe nogi mojej szafki są trochę jak moje własne: niezbyt zgrabne, niezbyt smukłe, ale cieszę się, że je mam.

Było tak:


A oto moja Besta, z ocieplonym (tak przedwyborczo) wizerunkiem.
Przyznam bez fałszywej skromnosci: głosowałabym!
A Wy?

W kampanii wyborczej udział wzięli:
Szafka - IKEA
Drewniane góry - Manufaktura Miło
Plakat - Follygraph
Lampki - Cotton Ball Lights
Koza - Tiger


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Czy skandynawskie okna zawsze są puste?

$
0
0
/Stadshem.se via Blackbirdstyle/

Z czym kojarzy się Wam styl skandynawski? Z bielą ścian, prostotą, przestrzenią, ciepłym drewnem podłogi, bezpretensjonalnymi dodatkami. Wiadomo. A okna? Gdyby ktoś w środku nocy zbudził Was i - wygrażając pistoletem na wodę - spytał, jaki jest typowy wystrój skandynawskiego okna, co byście odpowiedzieli?

PUSTE!

Rzeczywiście, puste okna w Skandynawii to bardzo częsty widok i wydaje się to całkiem logiczne, kiedy pomyślimy o krótkich latach, nocy polarnej i innych urokach północnych krain. Przez duże okna wpada dużo światła, a białe ściany pięknie je odbijają. Każdy promień słońca wykorzystany w stu procentach - brzmi sensownie, prawda?

Oprócz teorii o świetle, słyszałam też inne, kulturowe (aczkolwiek zapewne legendarne) wytłumaczenie: kiedy dzielni mężowie wypływali na połów, żony nigdy nie zasłaniały okien, demonstrując tym gestem, iż nie mają nic do ukrycia. Tadaaam. Podobne podejście do dziś jest żywe na polskiej prowincji - wiem, bo doświadczyłam na własnej skórze. Zasłonięte okna po godzinie 9 rano są po prostu po-dej-rza-ne.

ALE CZY NA PEWNO...?

Przeprowadźmy wspólnie prosty eksperyment: włączmy Pinterest i wpiszmy w serczu np. "scandinavian window treatment". Patrzcie uważnie (uważnie, powiedziałam!) - co widzicie? Widzicie rolety rzymskie z naturalnych tkanin, białe roletki zwinięte do samej góry (ale obecne!), a nawet lekkie i delikatne zasłony z lnu czy bawełny. Wiem, zburzyłam Wasz światopogląd. Sorry.

Moi znajomi, którzy w warszawskim Wilanowie zajmują się stylizacją okien, opowiedzieli mi kilka ciekawych anegdotek ze swojej pracy: m.in. historię o Norwegu zamawiającym zasłony i bardzo dziwiącym się ich zdziwieniu (Pusty okno w Norwegia? To nieprawda jest...). Opowiadali także o naszych rodakach, którzy po kilku tygodniach funkcjonowania bez jakichkolwiek przesłon w oknach (bo tak zaprojektował architekt wnętrz - coby było loftowo i scandi), przychodzili błagając o jakikolwiek skrawek roletki. Nie mówiąc o samych projektantach, którzy naprędce zmieniali wizualizacje i zamawiali drewniane żaluzje czy firany, bo zobaczywszy te puste okna na żywo, uznali, że potrzebna jest korekta.

Tak, jestem zwolenniczką zasłaniania okien - nie tylko dlatego, że chcę, żeby moim znajomym świetnie się wiodło aż do emerytury. Trzeba zdać sobie sprawę, że okna nie pełnią w naszych domach funkcji li tylko estetycznej i nie służą wyłącznie do jarania szlugów i kukania na sąsiadów - mają ogromny wpływ na termoregulację budynku. Nie musimy wcale instalować okien o najlepszych parametrach (= najwyższych cenach), ale warto mądrze korzystać z tego, co mamy. W letnie upały zapewne wiele z Was zasłania szyby, żeby nie dopuścić do nagrzewania się pomieszczeń. Ale nie wiem, czy macie świadomość, że działa to też w drugą stronę. W mroźną, bezchmurną noc stańcie plecami do okna - od razu poczujecie chłód na karku. Dlaczego? W takie noce ciepło wypromieniowuje z naszego domu właśnie przez niezasłonięte okna. Można temu zapobiegać zaciągając na noc zasłony lub rolety. Proste? Proste. Możecie skręcić kaloryfer o jedno oczko. Nie ma za co. 

Wbrew pozorom, Skandynawowie też o tym wiedzą (w temacie zimnego, nocnego nieba mają, jak sądzę, spore doświadczenie). Już w XVII wieku Szwedzi montowali w oknach bardzo sprytne, zwijane rolety z lnu, wełny czy bawełny:
Wygląda nieźle, prawda? Możecie sami sobie taką zrobić według poniższych instrukcji: TUTORIAL

Puste okna, które pięknie wyglądają za dnia, na rozjaśnionych w Photoshopie zdjęciach, po zmierzchu zamieniają się w czarne dziury, ziejące pustką i zimnem. A kiedy jesteście w Skandynawii, określenie po zmierzchu nabiera zupełnie nowego znaczenia...

PRYWATA I PRYWATNOŚĆ

Pewnie myślicie, że to już koniec moich wynurzeń - nic podobnego, dopiero teraz przejdę do meritum! Chciałam się pochwalić pewnym nabytkiem, a ponieważ nie trawię na blogach postów z gatunku Hej, kupiłam sobie nową świeczkę, a tę poprzednią przestawiłam o 15 cm w lewo. Jak Wam się podoba?, pomyślałam że najpierw podzielę się z Wami moimi okiennymi przemyśleniami, dorzucę jakąś wskazówkę i - zaskarbiwszy sobie Waszą sympatię - przejdę do sedna.

Bo oto po dwóch latach, wreszcie mam w kuchni roletę rzymską - taką, jak sobie wymarzyłam. I chociaż uwielbiam mój widok z okien (brzozy, brzozy...), to jednak miło jest o poranku parzyć sobie kawę przy spuszczonej rolecie. Intymność +1000! Poza tym wzory, jakie brzozowe gałązki wyrysowują na materiale, też do kiepskich nie należą:
Jest idealnie: nie dość, że czuję się teraz przytulnie jak pisklaczek w skorupce, to jeszcze nie straszę sąsiadów moim porannym lookiem. Tak naprawdę to właśnie sąsiedzi powinni sobie nawzajem finansować rolety. Dla spokojnych, estetycznych poranków. 

Na koniec: nie mogłabym nie polecić Wam (z ręką na sercu!) przecudownych Doroty i Artura, którzy szczerze doradzą, pokażą, dadzą podotykać, zmierzą i zamontują, co tylko zamarzy się Wam i Waszym oknom. Miła atmosfera i fachowość gratis! Warszawiaki, wpadajcie do Sun Ekspert, nie pożałujecie!

Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Tapety z roślinnym motywem (część 1.) - delikatne botaniczne retro

$
0
0
Ostatnio... gadam do ściany. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że Ściana-Za-Stołem, moja dobra koleżanka, zapragnęła odmiany i odświeżenia. W zamian za moją pomoc obiecała stać się najciekawszym miejscem w salonie i od progu przyciągać wzrok wszystkich gości (odwracając tym samym ich uwagę od brudnej podłogi). Wahałam się długo, bo całe 10 nanosekund, ale oczywiście się zgodziłam. Nie zwykłam odmawiać potrzebującym Ścianom. Źle potraktowane Ściany mogą się bowiem okrutnie mścić: w środku nocy wyrastać na drodze spieszącego do toalety domownika, wyciągać z szuflady sos sojowy i z lubością się nim nacierać, wypluwać kołki wraz z wiszącymi na nich obrazkami. Nie odmawiajcie swoim Ścianom, gdy poproszą Was o przysługę!



Od samego początku było dla mnie jasne, że miejsce, o którym mowa, potrzebuje tapety przez duże "T": oryginalnej, rzucającej się w oczy, stylowej, zabawnej, a może lekko kiczowatej i babciowatej. Takiej, która wyrazi mój dystans i moją przekorną naturę.
Zanurzyłam się więc w odmęcie inspiracji i wzorów dostępnych w sklepie tapety-sklep.com i przepadłam. Mało tego: ja się tam zanurzam codziennie przed snem! To już nie jest zwykłe, rekreacyjne pływanie między kolorowymi rybkami i puszczanie bąbelków - to lecznicze, godzinne nasiadówki i okłady ze świetnych inspiracji! Za każdym razem wynoszę z nich kolejne linki i zdjęcia pięknych tapet i kiedy już wybiorę tę jedną jedyną, szkoda będzie po prostu o całej reszcie zapomnieć. Postanowiłam więc, że podzielę się z Wami wszystkim tym, co mnie zainspirowało. Może uda mi się Was zarazić tą dziwną, tropikalną chorobą, która objawia się szybszym biciem serca na widok oklejonej ściany.

Żeby Was nie przytłoczyć, podzieliłam materiał na dwie części i dziś zaprezentuję Wam tę bardziej stonowaną i subtelną. Znajdzie się tu zarówno coś do pokoju dziennego, sypialni, przedpokoju, jak i pokoiku małej dziewczynki. Delikatne wzory o łagodnych barwach sprawdzą się nawet na dużych powierzchniach, a tymi nieco mocniejszymi możecie bez obaw ozdobić jedną, wybraną ścianę, pas za łóżkiem, czy starą, brzydką szafę. Oto moje propozycje:


SIŁA SPOKOJU

1/2/3/4/5

KARTKA Z ZIELNIKA 

1/2/3/4/5

OGRÓD RÓŻANY

1/2/3/4/5

W GĄSZCZU GAŁĘZI

1/2/3/4/5



Wśród tej pięknej botanicznej dwudziestki jest kilka wzorów, które chętnie bym widziała w moim kąciku jadalnianym. Czuję jednak, że wybór będzie trudny i bez Waszej pomocy się nie obejdzie... Już wkrótce pokażę Wam moich faworytów!



[Za zdjęcia dziękuję sklepowi www.tapety-sklep.com]



Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Tapety z roślinnym motywem (część 2.) - niebanalne wyraziste boho

$
0
0

Tydzień temu opublikowałam pierwszą część zestawienia botanicznych tapet. Kliknijcie w link poniżej, by się z nimi zapoznać (i dowiedzieć się, dlaczego trzeba trzymać sos sojowy pod kluczem):

Tapety z roślinnym motywem (część 1.) - delikatne botaniczne retro

Dziś mam dla Was kolejną porcję: tapety odważne, oryginalne, o zdecydowanych barwach i niecodziennych wzorach. Mam w tej grupie kilka ulubienic i bardzo prawdopodobne, że to właśnie któraś z nich zawiśnie u mnie w salonie.

Porzućcie marzenia o nudnych pasach czy mdłej kratce i dajcie się ponieść dzisiejszym szalonym inspiracjom. Nie bójcie się, nie musicie przecież obklejać tapetą wszystkich ścian, od podłogi po sufit. Chociaż - patrząc na poniższe zdjęcia tapet w gotowych aranżacjach - założę się, że wyglądałoby to fenomenalnie!


NIEBIESKA WYCINANKA

1/2/3/4

NA CIEMNYM TLE 

1/2/3/4/5

WIELOBARWNA ŁĄKA 

1/2/3/4/5

POD PALMAMI

1/2/3/4


Ciekawa jestem, które zestawienie bardziej przypadło Wam do gustu. Co powiedzielibyście na taki mocny tapetowy akcent w Waszych wnętrzach?


/Za udostępnienie materiałów i informacji dziękuję sklepowi tapety-sklep.com/


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Jak tanio oprawić plakat - 5 sposobów DIY

$
0
0
Na początku tego roku skończyłam 30 lat i nie mogę się zdecydować, jak się z tym czuję. Jestem młoda czy stara? Zastanówmy się...
  • Słowo "plakat" nie kojarzy mi się już z podobizną Leonardo di Caprio wydartą z BRAVO GIRL i przyklejoną nad łóżkiem = jestem stara
  • Wolę wydać 50 zł na piwo i żelki niż na porządną ramę na plakat = jestem młoda

...czyli dalej jestem w punkcie wyjścia. Jak żyć? Ano, wbrew pozorom, bardzo prosto. W punktach podam, będzie łatwiej zapamiętać:
  1. Zdobyć ładny plakat, na grubszym papierze niż te z BRAVO (i bez dziur po zszywkach)
  2. Oprawić go na jeden z pięciu sposobów podanych niżej  (koszt: ok. 5 zł)
  3. Za zaoszczędzone 45 zł kupić dużo piwa i żelków
  4. Boskiego di Caprio wrzucić sobie na pulpit

Młodzi, starzy, łapcie proste i tanie sposoby oprawiania wydruków:
(I filmik! Filmik nowy łapcie!)

LISTEWKI



Tę metodę lubię najbardziej. Jest tania jak barszcz, a efekt - moim zdaniem - bombowy. Przywodzi na myśl szkolne pomoce naukowe i studiowane na lekcjach geografii mapy - retro pełną gębą!
Możecie zabarwić drewno bejcą, a zamiast płaskich listewek wybrać półokrągłe - dadzą bardzo fajny efekt.

Najlepiej będzie, jeśli po prostu pokażę Wam, jak to zrobić (naśladujcie mnie, nie moje dziecko):

/realizacja domzpomyslem.pl/


SZARY PAPIER


Kolejna fantastyczna i przetania metoda wieszania plakatów. Nadaje bardzo oldschoolowego wyglądu, dlatego doskonale komponuje się ze starymi rycinami, tablicami, botanicznymi szkicami i wszystkim, co wygląda wintydżowo.

Potrzebne będą:
  • papier pakowy
  • 2 drewniane drążki nieco szersze od plakatu
  • sznurek
  • klej (np. w sprayu)
  • linijka, ołówek, nożyczki

Cały proces jest bardzo intucyjny, po prostu przyklejamy papier od tyłu i od przodu plakatu, a przez powstałą "kieszeń" przekładamy drążek. Na górze dodatkowo przywiązujemy sznurek. Gotowe!


JAK SPODNIE


Pewnie widzieliście ten sposób wieszania prac na Pinterest - drewniany wieszak na spodnie w roli plakatowego uchwytu. Zawsze podobał mi się ten pomysł, a od kiedy zakosiłam Rodzicom ten stary, powojenny egzemplarz, pochodzący od jakiegoś szczecińskiego krawca, to już w ogóle jest SZAŁ!

Nie martwcie się, jeśli nie macie w domu takiego cacuszka - możecie kupić drewniany wieszak na spodnie za ok. 3 zł, postarzyć go dowolną metodą, a na koniec dodać np. jakiś transferek metodą Izy. Prościzna i taniocha. [Uwielbiam połączenie tych dwóch słów!]


NA SPINACZACH


Prościej się już nie da. Dwa czarne, biurowe spinacze i sznurek lub żyłka (polecam tę ostatnią). Taka oszczędna w formie (i w kosztach) oprawa będzie dobrze wyglądać we wnętrzach minimalistycznych i skandynawskich, szczególnie jeśli powiesimy w ten sposób więcej niż jedną pracę.
Aha, wbrew temu, co widzicie powyżej, lepiej sprawdzą się dwa gwoździe!


WASHI TAPE

Na koniec małe oszustwo - cóż to przecież za oprawa, prawda? Kartki poprzyklejane do ściany taśmą jeszcze niedawno ciężko było uświadczyć poza akademikami, budkami telefonicznymi i miejskimi szaletami. Ale od kiedy washi tape robi zawrotną światową karierę, nikogo już taki widok nie dziwi. Pole do popisu jest ogromne - zdecydujcie, czy Wasz plakat zawiśnie na jednym paseczku taśmy, czy obkleicie go nią dookoła niczym ramką. Wybór kolorów, wzorów i rozmiarów jest przeogromny - wszystko zależy od Waszej pomysłowości!


Miłego oprawiania!
W poście wystąpiły plakaty:
"Niebo Północne" - Follygraph
"Makówka" - Kinkallo (moja wygrana w konkursie Allspice Design - dziękuję!)
"Kaktusy" - Ilobahie
"Aa", "Smile" - Piąty Pokój








Tapety (część 3.) - trudne wybory

$
0
0
To już trzeci poniedziałek pod znakiem tapet w Piątym Pokoju. Pamiętacie poprzednie posty z botanicznymi tapetami, które dla Was (no dobrze, przede wszystkim dla siebie...) wyszukałam?


Czas podjąć decyzję, co nie będzie łatwe... ale od czego mam moich Czytelników, prawda? Wy na pewno mi doradzicie! Żeby Wam to ułatwić, powiem Wam pokrótce, jak widzę oczyma wyobraźni naszą przestrzeń dzienną, nasz living (#puszczamoko).

Przede wszystkim, nie chcę się opowiadać po stronie żadnego stylu. Im dłużej zastanawiam się nad swoimi preferencjami i upodobaniami, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że z moją naturą będzie w stanie współgrać tylko eklektyczne wnętrze. Zresztą, właśnie umiejętny eklektyzm lubię najbardziej w cudzych domach i doceniam go daleko bardziej niż katalogowe odwzorowania jakichś-tam-trendów. Eklektyzm nie ma swoich katalogów, nie ma ściągawek i gotowych rozwiązań, dlatego urządzenie takiego wnętrza to sztuka. Nie wystarczy po prostu wrzucić do pokoju garści przypadkowych przedmiotów i liczyć na to, że ze sobą zagrają.

Albo nie, przepraszam. Wystarczy. Ale jedno musi te przedmioty łączyć - między nimi a domownikami musi być chemia. Wspomnienie, anegdotka, marzenie, wkład pracy. Coś, co sprawi, że nie będą to zwykłe, wstawione przez architekta meble i dodatki, tylko - jak to teraz mówią za Oceanem - curated. Wymarzone, upatrzone, upolowane, ukochane, wyselekcjonowane. Tak to widzę ja. I takie wnętrze chcę stworzyć... kiedyś. Bo to wymaga czasu. Zawsze powtarzam, że urządzanie to proces długi, czasem długi nieskończenie i nie jestem pewna, czy dożyję takiej chwili, kiedy zasiadłszy w fotelu rozejrzę się wkoło i powiem: To już koniec, urządziłam mieszkanie. Czas umierać.

Na tę chwilę marzy mi się, żeby ta nasza przestrzeń dzienna utrzymana była w naturalnych kolorach, z dużą dawką drewna i innych naturalnych materiałów, ogromem roślin i akcentami w zieleni, błękicie i czerni. Do tego kolorowa plama orientalnego kilimu, bajeczna sofa na retronóżkach, ściana książek... [Zapowiada się, że będę zajęta przez kolejne sześć lat, realizując te plany i zarabiając na tę sofę i dywan. Książki oczywiście będą tylko dla picu, bo czasu na czytanie już na bank nie znajdę.]

Ach! No i ta tapeta.
Mówiłam Wam już: zabawna, z jajem, robiąca wrażenie, przyciągająca uwagę, intrygująca. Do ścisłego finału wybrałam pięć wzorów:

1/2/3/4/5

Nie będę Was okłamywać - jeden z tych wzorów wysunął się na prowadzenie w moim prywatnym rankingu (ciekawe, czy zgadlibyście, który...) Ale obiecuję wziąć pod uwagę wszystkie Wasze sugestie i rady.
HELP!

KOCHANY CZYTELNIKU, KTÓRĄ Z TAPET WYBRAŁBYŚ NA MOIM MIEJSCU?
/Za udostępnienie materiałów i informacji dziękuję sklepowi tapety-sklep.com/


Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Pokoje dziecięce w stylu BOHO

$
0
0
Jesień - jaka by nie była - optymizmem mnie jakoś nie napawa. Dzień jest bardzo krótki, a obowiązków nie ubywa: trzeba zgrabić liście przed pierwszym śniegiem, zabezpieczyć meble ogrodowe, zgromadzić zapasy i zapuścić sobie warstwę sadła na czas snu zimowego. I tak sobie myślę, że kiedy temperatura pikuje w dół (choć i tak jest wyższa niż była w maju), a listopad raczy nas iście irlandzkimi opadami, to człowiekowi należy się trochę przytulności. Jak psu kaszanka, czy tam... pasztetowa. Whatever. #nieznamsięnapsach

Zabieram Was zatem na wycieczkę po niezwykłych pokojach dziecięcych w stylu boho! Będzie etnicznie, orientalnie, kolorowo, artystycznie, indiańsko i cygańsko w najlepszym tego słowa znaczeniu. I bardzo autentycznie, bo wszystkie przedstawione niżej wnętrza to istniejące pokoiki, w których żyją prawdziwe małe łobuziaki. 

Emily z bloga The Beetle Shack z pomocą męża przerobiła domowe biuro na wyjątkowy, dziecięcy pokoik. Zwróćcie uwagę na piękny kolorowy dywan (boho bez takiego dywanu to jak Żwirek bez Muchomorka), żółty rattanowy stolik  i robione na zamówienie naklejki z pszczołami - są genialne, prawda?
http://www.thebeetleshack.com/2013/05/baby-beetleshack-room-tour.html


 W tym pokoju spędza noce mały Court James,
a zasypiając może podziwiać śliczny okaz skandynawskiego himmeli. 
Ja zaś wiele bym dała, żeby choć na chwilę przycupnąć na takiej pufie à la Beni Ourain.
Zdjęcia wykonała wspaniała fotografka Megan Welker (meganwelker.com).

A to już dwie sypialnie należące do dzieci Ashley z bloga  
Hither and Thither. Pokoje są pełne etnicznych nawiązań: tipi, łapacze snów, marokańskie dywany (szał!). Do tego dużo naturalnych materiałów i ciekawe plakaty. Kupuję to!
 

Jedno z najbardziej niezwykłych wnętrz należy do małego Junipero Cruz.
Co tu dużo pisać - po prostu spójrzcie:
Zdjęcia: Jamie Street (www.jamiestreet.com)

Caitlin dopracowywała pokoik swojej córki przez całe 9 miesięcy ciąży. Było warto, zgodzicie się ze mną? Wnętrze jest jedyne w swoim rodzaju, co zawdzięcza takim oryginalnym dodatkom,
jak wiszące nad łóżeczkiem lustro czy żyrandol.
Zdjęcia wykonała przemiła Krista A. Jones (kristaajones.com)

Teraz coś totalnie w moim stylu: pokój Loli, której mama... tka. Tak, dokładnie: matka tka małe dzieła sztuki z wełny alpaki (www.heatherwinnbowman.com). A córka jest wielką szczęściarą, bo nie dość, że ma przepiękny pokój, to jeszcze za oknem widok na bananowce. Gdzie na tym świecie jest sprawiedliwość??? 
A tak btw: nikt mnie teraz nie przekona, że dziewczynki muszą mieć cukierkowe, różowe pokoje!
Zdjęcia: Molly Winters (www.mollywintersphotography.com)

Od kolejnego pokoju aż bije dziewczęca radość i dziecięca beztroska. Chciałabym mieć taką sypialnię jak Marlowe! Na blogu mamy Marlowe znajdziecie dużo więcej zdjęć tego niezwykłego pokoiku:

Na koniec prawdziwe, przytulne, barwne boho: sypialnia Idy. Ida jest córką Justiny z bloga The Jungalow i to, co widzicie na zdjęciu, to jej pierwsze "dorosłe"łóżko. Spałabym, aż by się kurzyło!


Ja jestem oczarowana tym stylem. Uwielbiam boho i będę wracać do tych zdjęć co najmniej do końca lutego. Mam nadzieję, że i Wam się podobają!


[Zdjęcia zostały użyte za wiedzą i zgodą ich autorów]

 
Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Do pobrania: kalendarz na grudzień 2015

$
0
0
Nie wiem, co się stało, że po latach świętowania imienin przestałam je obchodzić. Zawsze lubiłam moje imię (no... bez fajerwerków jest, ale przecież mogło być gorzej) i lubiłam tę datę, ale jak już nawet moja mama przestała dzwonić z życzeniami, stwierdziłam, że muszę przestać się ośmieszać i że najwyższy czas zacząć udawać, że żadnych imienin nie ma i nie było.

Ale spokojnie... Za 30 lat, kiedy już nie będzie wypadało chwalić się kolejnymi urodzinami, z pewnością jakieś Katarzynki wyprawię. Koleżanki przyniosą bajaderki i krem przeciwzmarszczkowy, ja wyciągnę z barku nalewkę z pigwy... no jednym słowem: będzie balet do białego rana, sprośne piosenki i oglądanie meczów rugby.

Dziś baletu niet, ale mam dla Was coś lepszego: coś pożytecznego, co nie narazi Was na niełaskę sąsiadów ani na kaca. Zrobiłam dla Was kalendarz! Znajcie wielkie serce zapomnianej solenizantki #chlip #chlip!

Mam w zanadrzu gotowe wszystkie miesiące 2016 roku, ale zanim je udostępnię, chcę Was prosić o przetestowanie kalendarza na nadchodzący grudzień. Dajcie znać, czy odpowiada Wam wersja pionowa, czy dni się nie zlewają, czy miejsca na notatki nie jest za mało. Wszelkie sugestie mile widziane!

Częstujcie się:

Tutorial DIY: Księżycowy zegar [video]

$
0
0

Wymarzyłam sobie księżycowy zegar. Nie, nie żadną tam technologię NASA, zwykły zegar z tarczą o wyglądzie księżyca w pełni. Ba, nawet znalazłam taki, marki Karlsson, ale po chwili namysłu (dość krótkiej, nie ukrywam) stwierdziłam, że 340 zł za ten gadżet to jednak nie mój klimat. Może kiedyś, w innym  życiu, w innej strefie czasowej...
Stwierdzilłam więc, że zrobię własny moon clock i nie wydam na niego więcej niż 30 zeta. I nawet się nie spocę przy tej robocie. 
Oto efekt mojej współpracy z portalem Homebook.pl: instrukcja w wersji wideo, z aksamitnym głosem lektorki w tle. Hejterów aksamitnych głosów i mojej gry aktorskiej zapraszam niżej, po słowo pisane.



Do wykonania spersonalizowanego zegara potrzebne będą:
  • Tarcza zegara z MDF-u lub sklejki  (do kupienia w sklepach z półproduktami do decoupage)
  • Wydruk dobrany rozmiarem do tarczy
  • Mechanizm zegara (do kupienia na Allegro)
  • Klej w sprayu
  • Farba, wałek 
  • Nożyczki, nożyk 

Odrysujcie tarczę zegara na Waszym wydruku, a następnie wytnijcie zaznaczony kształt. 

Brzegi tarczy pomalujcie farbą dobraną kolorystycznie do wydruku. 

Kiedy farba wyschnie, przyklejcie papier do tarczy - najpierw tylko jeden z brzegów, a dopiero później całość. Pozwoli to na dokładniejsze spasowanie obu powierzchni. 

Natnijcie papier na środku...

a następie zamontujcie mechanizm (zakładam, że Wasza tarcza ma już nawiercony na samym środku otwór - jeśli nie, zróbcie go sami).

Włóżcie baterię i... Włala! Wasz piękny, spersonalizowany zegar jest już gotowy!

 Tak prezentował się zaraz po wykonaniu:

A tak wygląda obecnie. Wisi sobie w gabinecie, w towarzystwie cudnego księżycowego plakatu od Pan Lis, bo w końcu nadmiar Księżyców jeszcze nikomu nie zaszkodził, prawda? Sprawdźcie sobie chociażby na Wikipedii, ile Jowisz i Saturn ich mają!



[fot. 1-10 - Homebook.pl]
Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Wiosna 2016 w H&M Home - trendy prosto z dżungli

$
0
0
Kalendarzowa zima jeszcze się nie zaczęła, a my już wiemy, czym uraczy nas tej wiosny H&M Home. Może to i dobrze - odprężcie się i przeskoczcie myślami z zimnego grudnia wprost w zieloną dżunglę!

Pamiętacie, pisałam Wam o tym, jak rośliny podbijają nasze domy (TU), a także o tropikalnym trendzie w świecie tapet (TU). Wszystko to staje się ciałem w najnowszej kolekcji H&M: wielkie liście bananowca, egzotyczne owady i afrykańskie zwierzęta chcą wkroczyć na nasze "salony" i jeszcze bardziej zbliżyć nas do natury. Głęboka, choć nieco przygaszona zieleń królująca w tych inspiracjach, pięknie komponuje się ze złotymi dodatkami, naturalną "koniakową" skórą oraz drewnem. 

Spójrzcie tylko:
H&m home bathroom
Handm home
 H&m home dining Dodatki H&m home
 H&m home
 Spring 2016 bed linen

Jest w tych stylizacjach coś tajemniczego, prawda? Jestem bardzo ciekawa, jak Wam się podobają!

Na koniec wybrałam dla Was 12 najciekawszych moim zdaniem dodatków z nadchodzącej kolekcji:
H&m home spring 2016
Lepiej zaplanujcie już budżet na 2016 rok!


[zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych H&M Home]



Spodobał Ci się ten post? Dziel się nim i śledź Piąty Pokój, aby być na bieżąco!

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket
Viewing all 200 articles
Browse latest View live